Wtorkowe wyścigi decydujące w bojerowych mistrzostwach świata
Wtorkowe wyścigi decydujące w bojerowych mistrzostwach świata
W rozgrywających się w Szwecji na jeziorze Glan bojerowych mistrzostwach świat wtorek jest ostatnim dniem wyścigów. W regatach startuje 160 zawodników. Po dwóch dniach regat, a jednym dniu wyścigowym (w poniedziałek wyścigi nie odbyły się z powodu braku wiatru), w grupie A jest 16 polskich zawodników, z czego 6 w pierwszej dziesiątce. Prowadzi Michał Burczyński (AZS UWM Olsztyn), a Karol Jabłoński (OKŻ Olsztyn) – obrońca tytułu mistrza, jest czwarty. Wicemistrz świata Robert Graczyk (MKŻ Mikołajki) jest na 10 pozycji.
Zdjęcie (źródło http:karoljablonski.pl)
W niedzielę, pierwszego dnia regat, w dość skomplikowanych i trudnych warunkach lodowych, przeprowadzono po 3 wyścigi w trzech grupach, wstępnie podzielonych wg pozycji rankingowej. Dwa wyścigi eliminacyjne umożliwiały najlepszej dwunastce z grupy C i B przeskoczenie do grupy wyżej.
- „W niedzielę trasa wyścigów była zbyt krótka jak na wiatr o sile 6-7 m/s, nie było możliwości gry taktycznej, tylko szybka jazda na znak. Odległość 1700 m między znakami przy prędkościach osiąganych przez bojery jest niczym. Trzy okrążenia trwały ok. 12 minut. Czołówka żegluje w bardzo małych odstępach, na znakach różnice pomiędzy wchodzącymi były minimalne. Spowodowało to wiele niebezpiecznych sytuacji, szczególnie na górnym znaku. Było wiele protestów po sytuacjach kolizyjnych, których można by uniknąć wydłużając trasę.” – relacjonuje Karol Jabłoński z Olsztyńskiego Klubu Żeglarskiego. – „Ja jestem wolniejszy na starcie, więc jeśli trasa jest krótka nadrobienie straty jest trudniejsze i młodsi zawodnicy dużo szybciej „sprintujący” (rozpędzanie bojera na dystansie 20-30 metrów) mają przewagę. Jednak z miejscami 6,3,4 mam ,,dobrą pozycję do ataku”. W czołówce jest bardzo ciasno, różnice punktowe są niewielkie. Do trzeciego miejsca mam stratę 1 punktu, a do drugiego i pierwszego – 2 punktów. Na wtorek jest dobra prognoza wiatrowa, trasa regat powinna być dłuższa.”
tekst Ewa Górska